Co nowego w BWW #2

Lato w pełni, turnusy wakacyjne mijają jeden za drugim. I chociaż spora część naszych klubowiczów przebywa właśnie na urlopach, to na pewno nie odpoczywają od biegania. W tej dyscyplinie sportu ważna jest systematyczna praca i aby osiągać dobre wyniki nie można pozwolić sobie na opuszczanie treningów.
I tak oto 12 lipca w IV Biegu na Jawornik w Złotym Stoku, na dystansie 21 km Grzesiek Soczomski zajął 13 miejsce uzyskując czas 1:34:10. Warto także zaznaczyć, że Grzesiek w swojej kategorii wiekowej był tuż za podium, zajmuje również 150 miejsce w Lidze Montrail Biegów Górskich. W Złotym Stoku wystartowała także Agnieszka Jankowska zajmując 140 miejsce open z czasem 2:24:01. Jak w każdą sobotę odbył się Parkrun Wrocław (5 km), gdzie Robert Kolebuk zajął 55 miejsce z czasem 35:43.
13 lipca to data startu kolejnej Wrocławskiej Trzydziestki, w której pobiegł Marcin Kubiak z czasem 2:41:31 uzyskując 54 miejsce open.
Grzesiek Soczomski zdecydowanie nie próżnuje w wakacje – 18 lipca wystartował na dystansie 110km (!!!) w Kudowie Zdrój w Biegu K-B-L. To bieg dla wyczynowców, a Grzesiek pokazał w nim swoją moc i z czasem 17:57:48 zameldował się na mecie jako 43 zawodnik!
19 lipca w Szklarskiej Porębie odbyła się II Wielka Pętla Izerska – to bieg o dystansie 21km, w którym zdecydowało się wystartować dwóch naszych klubowiczów: Wojciech Michałkiewicz 1:41:44 miejsce 79 (M40- 20) i Andrzej Reczuch 1:49:14 miejsce 159. Wojtek tak podsumował ten start: „Piękne widoki gór, fajna trasa, w tym 18km podbiegów, śpiew ptaków uprzyjemniał bieg, jednak temperatura 31 stopni dała się we znaki. Obsługa zawodów na 5, można finiszować z pieskiem, bieg dosyć kameralny: 644 uczestników. Polecam na przyszły rok.”
Weekend 26 i 27 lipca należał do Roberta Kolebuka. W sobotę wystartował w XXII Biegu Śnieżnickim w Międzygórzu, na dystansie 10.8 km zajmując 45 miejsce z czasem 1:47:51. Robert zrelacjonował nam ten start: „Bieg na Śnieżnik skusił mnie, bo dotąd nie brałem udziału w biegu górskim i chciałem spróbować jak to jest. Impreza ma piękne tradycje, chociaż organizacyjnie nie jest to może mistrzostwo świata. Zapisy za pomocą maila. O potwierdzenie trzeba się dopominać. Opłata na miejscu gotówką. Start kosztował 50 PLN, a w pakiecie startowym była koszulka (przyzwoita), i posiłek po biegu (niespecjalny…). Trasa trudna jak diabli. Endomondo pokazało prawie 13 km z różnicą wysokości ok. 900 metrów. W niektórych miejscach nachylenie miało z 50 stopni. Szło się prawie na czworakach. Podłoże zróżnicowane: od asfaltu, kamyków, poprzez leśny mech, aż po ostre głazy. Nie wiem, czy byłem zmęczony po wędrówce tą trasą dzień wcześniej (25 km), czy po prostu przeceniłem swoje możliwości. Najszybsi w mojej grupie (M20,30,40) przybiegli z czasem 1:10. Impreza niezwykle klimatyczna głównie poprzez swoją kameralność (w moim biegu uczestniczyło ok. 26 biegaczy i poza mną nie było tam chyba przypadkowych osób) no i przede wszystkim przez miejsce. Śnieżnik rządzi!”
Robert, idąc za ciosem, w niedzielę wybrał się do Bielawy na Bieg Masowy ulicami miasta o dystansie 10 km. Zameldował się na mecie z czasem 51:18 jako 108 zawodnik. Tak oto wspomina ten start: „Skoro już byłem w okolicy, pomyślałem, że oprócz biegu na Śnieżnik mogę zaliczyć Bielawską Dychę. Śnieżnik mnie trochę sponiewierał, więc nie spodziewałem się cudów. Przede wszystkim odbita pięta dawała znać o sobie… Ale warunki pogodowe sprawiły, że ten bieg był jeszcze trudniejszy. Na Śnieżniku biegło się chociaż częściowo w lesie. Tu – cały czas po rozgrzanym do białości asfalcie. Termometr pokazywał 33 stopnie w cieniu! I jeszcze ta wilgoć w powietrzu spowodowana wcześniejszymi opadami. Wszystko sobie pięknie parowało w piekącym słońcu. Trasa biegu trudna z kilku powodów. Po pierwsze biega się w 5 pętlach, co mnie zawsze dobija psychicznie. Wolę jedną otwartą trasę. Pętle ułożone są tak, że raz jest zbieg, raz podbieg. W biegu wzięło udział ok. 200 osób. Aha, na trasie poznał mnie jeden facet, który dzień wcześniej też biegł na Śnieżnik. To było bardzo sympatyczne. Wszystko dzięki koszulce.”
Wkrótce kolejna relacja dotycząca osiągnięć klubowiczów BwW, trzeba przyznać, że lipiec zdecydowanie należy do męskiej części naszego zespołu. Drogie Panie, co Wy na to?
Ostatnie komentarze