Wywiad z Maciejem Kurzajewskim
Niedzielny 32 Wrocław Maraton uświetnił swoją obecnością znany dziennikarz i prezenter Maciej Kurzajewski, który wręczał najlepszym zawodnikom puchary. Mimo tego, iż był wręcz „rozchwytywany”, udało nam się zadać mu kilka pytań.
Aneta Bukowska: Jak Pan ocenia organizację 32 Wrocław Maratonu?
Maciej Kurzajewski: Wszyscy są bardzo zadowoleni ze strony organizacyjnej maratonu. Również od strony sportowej ten bieg ułożył się znakomicie, ponieważ niewiele zabrakło do tego, by pobić 11-letni rekord trasy. Wielka szkoda, bo zabrakło zaledwie kilkudziesięciu sekund do pełni szczęścia. Przyglądam się Maratonowi Wrocławskiemu od wielu lat i szczerze powiem, że każdy rok wydaje się być lepszy, zwłaszcza kiedy dyrektorem jest Marek Danielak. Wszystko jest wtedy dopilnowane od początku do końca. No i ta perfekcyjna pogoda, w zeszłym roku trochę padało, a w tym roku jest bardzo ciepło i słonecznie. Dla zawodników, którzy pokonują dziś dystans 42km, ta pogoda nie jest ideałem i oni chyba w takich superlatywach o niej mówić nie będą, ale oczywiście nie mamy na to żadnego wpływu.
AB: Popularność biegania bardzo szybko wzrasta, w tym roku widać chyba znaczny przyrost startujących?
MK: Tak, ten przyrost liczby biegających jest niesamowity, w porównaniu z zeszłym rokiem frekwencja jest zdecydowanie lepsza. Poprzednio 3600 osób, dziś ponad 5 tys. zarejestrowanych do biegu. Dochodzi tutaj jedna sprawa, a mianowicie, program stworzony przez organizatorów Maratonu Wrocławskiego. Miał on na celu przygotować debiutantów do ich pierwszego startu. Właściwie na przestrzeni nieco ponad pół roku, są oni na tyle dobrze przygotowani dzięki spotkaniom z trenerami, że w zdrowiu i szczęściu dobiegają do mety, a to jest chyba na poziomie amatorskim najważniejsze.
AB: Pan również ma na swoim koncie spore biegowe sukcesy.
MK: Tak, miałem bardzo udany rok 2013. 13-stka nie okazała się dla mnie pechowa. Udało mi się w ciągu 8 miesięcy przebiec maratony na wszystkich 7 kontynentach, czyli zrobić Koronę Maratonów Ziemi. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wydaje mi się, że to nie było nic wielkiego, bo bardzo sprawnie mi poszło. Ale nie miałem takiego 100 – procentowego przekonania, kiedy zaczynałem ten projekt. Jednak każdy kolejny pokonany maraton umacniał mnie w przekonaniu, że się uda i szczęśliwie dobiegnę do mety tego ostatniego biegu. On akurat był najbardziej egzotyczny, chociaż nie było tam palm, zwierząt i roślin, a tylko śnieg i lód oraz mocno minusowa temperatura. Antarktyka czyli ICE Maraton robi chyba największe wrażenie, bo to miejsce najbardziej niedostępne. Poza tym, ten bieg był dla mnie największym problemem finansowym tego projektu.
AB: Rozumiem, że to był najciekawszy, ale też najtrudniejszy bieg z tych siedmiu maratonów?
MK: Tak, najciekawszy i najtrudniejszy, bo na jego trasie spędziłem najwięcej czasu, czyli ponad 5 godzin. Ale byłem niezwykle szczęśliwy kiedy dobiegałem do mety. Potem miałem jeszcze na tyle dużo siły, aby 2 dni później wystartować w biegu na 100km. Z ponad 50 osób, które brało udział w maratonie, 6 było zadeklarowanych do udziału w biegu ultra. Ja byłem trochę z doskoku tym szóstym, bo nie miałem tego w planie, ale czułem się świetnie i pomyślałem sobie, że zobaczę ile wytrzymam. Udało mi się przebiec prawie 50km, więc na półmetku tego biegu zszedłem z trasy. Nie byłem oczywiście przygotowany na to po takim obciążeniu, ponieważ był to już mój siódmy maraton.
AB: Jak długo trwały przygotowania do Korony Maratonów Ziemi?
MK: Biegam od 2003 roku, czyli, na dobrą sprawę, było to 10-letnie przygotowanie. Oczywiście przez te 10 lat nie biegałem z takim natężeniem jak w tym ostatnim roku. Było więc pytanie jak organizm na to zareaguje, jak uda mi się to wszystko wytrzymać. Największym zagrożeniem i tym co spędzało mi sen z powiek oraz niepokoiło, była potencjalna kontuzja, która uniemożliwiłaby realizację projektu do końca. Całe szczęście nic takiego mi się nie przytrafiło, ba, skończyłem ten projekt i zrobiłem jeszcze 3 maratony na przestrzeni zaledwie 8 dni, z czego ostatni był biegiem ultra, a jego trasa liczyła 56km.
AB: Co by Pan powiedział ludziom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z bieganiem?
KM: Aby zaczynali spokojnie, aby nie ulegali pewnemu szaleństwu, które może się zrodzić w ich głowach. Obserwując co dzieje się, jeśli chodzi o popularność biegania w Polsce, to niektóre osoby bardzo szybko stawiają na długie dystanse. Początek jednak musi być bardziej spokojny, żebyśmy nie zrobili sobie krzywdy, żebyśmy nabrali doświadczenia, które tutaj jest tak ważne. A reszta przyjdzie z czasem.
AB: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Ostatnie komentarze